2 Niedziela Adwentu

Tekst kazalny: Obj 3,7-13:
A do anioła zboru w Filadelfii napisz: To mówi Święty, prawdziwy, Ten, który ma klucz Dawida, Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy.
Znam uczynki twoje; oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć; bo choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia.
Oto sprawię, że ci z synagogi szatana, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, lecz kłamią, oto sprawię, że będą musieli przyjść i pokłonić się tobie do nóg, i poznają, że Ja ciebie umiłowałem.
Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi.
Przyjdę rychło; trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej.
Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już z niej nie wyjdzie, i wypiszę na nim imię Boga mojego, i nazwę miasta Boga mojego, nowego Jeruzalem, które zstępuje z nieba od Boga mojego, i moje nowe imię.
Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów.

Oto jeden z listów Apostoła Jana z greckiej wyspy Patmos do braci i sióstr w Turcji. W drugą niedzielę Adwentu 2013 kluczem tego tekstu są mi słowa: „Przyjdę rychło”.

Dziś nauczanie o końcu świata nie jest dla Kościoła centrum teologii, ale w czasach pierwszych chrześcijan było inaczej. Dla nich powtórne przyjście Chrystusa i koniec tego świata zła i prześladowań były źródłem siły i treścią wiary. „Przemija kształt tego świata”. „Trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej”.

Tradycyjnie druga niedziela adwentu w szczególności a także cały adwent przypomina o drugim przyjściu Jezusa Chrystusa. Może zatem nauka o końcu – eschatologia – leży zawsze blisko centrum Ewangelii, blisko samej osoby Zbawiciela, który idzie, by sądzić świat.

Koniec starego świata jest początkiem „nowego Jeruzalem” i „nowego imienia”. Nie zostawiajmy go na marginesie swojej wiary jako łupu dla chrześcijańskiej ekstremy. Przemijanie i powstawanie nowego nie jest stanem wyjątkowym tylko częścią życia.

Świadomość końca działa na człowieka bardzo mocno. Jedni stają się bierni: Nic już nie warto. Pracować nie warto. Żenić się nie warto. Dzieci mieć i drzew sadzić już nie warto. Inni, niby przeciwnie, a jednak podobnie rozumują: Po nas choćby potop. Ochrona środowisku naturalnego? – to bez  sensu. Za chwilę i tak koniec. Życie ostrożne i delikatne? – po co? – przecież muszę użyć życia ile się da, bo ono za chwilę się skończy. Nie dbam zatem o nic. Dbam tylko o siebie i swoje przyjemności. Jeszcze inni o wiele lepiej i piękniej wykorzystują ten krótki czas, jaki jest im dany. Wykorzystują go tak, że możemy im tego tylko pozazdrościć. Może naprawdę wierzą w to, że przed nimi „otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć”. I że mając tylko „niewielką moc” można otrzymać i zwycięstwo i koronę i nowe imię. Więcej, można być uczynionym już na zawsze „filarem w świątyni Boga”.

Te eschatologiczne, ostateczne w życiu skarby nie są jednak darem mobilizacji człowieka w obliczu Końca, ale darem miłości Chrystusa, który wlewa w nas wiarę w swoje Słowa: „Ja Ciebie umiłowałem” a Ty to zachowałeś i wytrwałeś przy mnie.

W drugą niedzielę adwentu 2013 mogę stanąć na skale na krańcu lądu mojej wyobraźni. Wyobraźni świata, czasu i życia. Mogę stamtąd zobaczyć ocean fal, żywiołów i zdarzeń. Mogę się zanurzyć w czas, w radość albo w cierpienie. Niepewność albo pewność, zwątpienie albo wiarę. W strach albo ulgę, że to już Koniec. To jednak nie jest najważniejsze. Koniec świata nie jest najważniejszy. W tym sensie dla pytań wiary Adwent i Święta też nie są tak ważne jak to, co dziś nazywamy relacją, odniesieniem albo związkiem z Chrystusem. Jego ze mną więź. Moja z Nim więź. To, że On mnie umiłował, a ja wytrwałem. To może się okazać najważniejsze. Życzę zatem sobie i każdemu więzi miłości ze świętym Bogiem w Jezusie Chrystusie. I niech się wczyta w Twoje serce ten piękny list z greckiej wyspy. „Kto ma uszy, niechaj słucha” i zapamiętuje. Amen.

Ks. dr Piotr Szarek