Tekst kazalny: Ewangelia Marka 13, 31-37:
Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.
Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.
Baczcie, czuwajcie; nie wiecie bowiem, kiedy ten czas nastanie.
Jest to tak, jak u człowieka, który odjechał, zostawił dom swój, dał władzę sługom swoim, każdemu wyznaczył jego zadanie, a odźwiernemu nakazał, aby czuwał.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: czy wieczorem, czy o północy, czy gdy kur zapieje, czy rankiem.
Aby gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi.
To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!
Ktoś budzi się raz po raz w nocy, jest czujny, bo o świtaniu odjeżdża pociąg.
Ktoś nie śpi na nocnym dyżurze w szpitalu i przełamuje zmęczenie chodząc tam i z powrotem.
I nam też się zdarzyło być czujnymi i wtedy siedzieliśmy, oczekiwaliśmy dopóki nie wydarzyło się to, co było dla nas bardzo ważne.
Jest inne czuwanie – to, o którym wypowiadał się Pan Jezus.
To czuwanie nakierowane jest na Pana i Zbawiciela.
To stan modlitewny, ale także pełna gotowość do służby dla Boga i bliźniego. Ową gotowość charakteryzuje świadomość przemijalności ziemskiego życia i wiara słowom Jezusa:
„Baczcie, czuwajcie; nie wiecie bowiem, kiedy ten czas nastanie.
Jest to tak, jak u człowieka, który odjechał, zostawił dom swój, dał władzę sługom swoim, każdemu wyznaczył jego zadanie, a odźwiernemu nakazał, aby czuwał.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: czy wieczorem, czy o północy, czy gdy kur zapieje, czy rankiem.
Aby gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi.
To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!”
Słysząc te słowa Jezusa możemy poczuć się głęboko poruszeni i zadawać sobie różne pytania.
Jak długo chrześcijanie będą oczekiwać niespodziewanego, powtórnego przyjścia Jezusa?
Czy gdyby On przyszedł nagle stwierdziłby stan naszej gotowości?
Czy określiłby nas czuwającymi?
To, co nam pozostaje, to przyznać się do niedoskonałości w tej postawie czuwającego sługi, i prosić o nowe siły, o wytrwanie w byciu wiernym, posłusznym Bogu.
Jezus ostrzega także i nas: „Aby gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi.”
Jest wiele czynników wywołujących senność duchową. Myślę, że miłość do spraw ziemskich osłabia tę najważniejszą, bo do Boga.
Miał rację Jan pisząc: „Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca”. (I Jan 2,15).
Miłość do świata czyni człowieka śpiącym duchowo, ale tak nie musi być. Z tej duchowej senności może obudzić nas Pan i Zbawiciel, który ma taką moc, aby życie człowieka czynić wartościowym, oddanym w służbie i gotowości.
On chce pomagać i uzdalniać, dlatego czeka ciągle także i na nasze wołania o pomoc i siły do duchowej gotowości.
Nie rezygnujmy!
Wołajmy do Pana i opowiadajmy Mu o naszej nieporadności i duchowej niedoskonałości.
Wykorzystujmy darowany nam czas łaski i Bożej miłości okazanej w Jezusie, gdyż jak napisał to ap. Piotr: „… cierpliwość Pana naszego uważajcie za ratunek …” (II Piotr 3,15a), „Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem nas, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania.” (II Piotr 3,9).
mgr teol. Bożena Zamarska