Kazanie na Wigilię Bożego Narodzenia

Tekst kazalny: Ewangelia Jana 7,28-29:
Wtedy Jezus wołał w świątyni, ucząc i mówiąc: I znacie mnie, i wiecie, skąd jestem, a przecież sam od siebie nie przyszedłem, gdyż godzien wiary jest Ten, który mnie posłał, a którego wy nie znacie.
Ja go znam, bo od niego jestem i On mnie posłał.

W czasie Bożego Narodzenia w szczególny sposób wkracza do naszych domów światłość. W sam czas Świąt Godowych zapalamy światła na choince, świecznikach świątecznych, łańcuchach i neonach. Światła świecą na  ustrojonych witrynach sklepowych, na ulicach, w szkołach, zakładach pracy, praktycznie wszędzie.

Nawet tam gdzie, na co dzień cierpienie czy smutek w szpitalach, hospicjum i więzieniu.

Ale czy te światła rozświetlą ciemności ludzkich serc pełnych kłopotów, trosk, zmartwień, chorób i grzechów. Czy rozświetlą ludzkie tragedie wojen, terroryzmu, przemocy, katastrof, nienawiści zła na tym świecie? NIE!

Dlatego warto w ten świąteczny czas, zapalając światło, podziękować naszemu Bogu, że w tę Betlejemską noc darował nam szczególną światłość, która świeci w ciemności, a ciemność nie jest w stanie jej pokonać – Jezusa Chrystusa.

Tylko On jako światłość świata może i dziś i teraz rozjaśnić ciemności naszego serca i duszy.

Drodzy słuchacze!
Obawiam się jednak czy my ludzie XXI wieku zdajemy sobie sprawę, dlaczego ciągle jeszcze obchodzimy narodziny Jezusa Chrystusa, czy nasze świętowanie nie zasłania mam istoty tych narodzin? Myślę, że my sami ten tak ważny moment narodzin tego szczególnego dziecka, które zmieniło świat, przekształciliśmy w błogą sielankę i święta rodzinne wg. naszej własnej potrzeby.

Tymczasem atmosfera wokół narodzin Zbawiciela wcale nie była pokojowa. Kiedy się przypatrzymy znanym mam obrazom z czasu narodzin Jezusa, to możemy zauważyć, że oczekiwania ludzi wokół stajenki nie odpowiadały ich marzeniom i oczekiwaniom.
Np. Pasterze mieli oglądać Zbawiciela a zobaczyli małe bezbronne dzieciątko. Mędrcy spodziewali się wielkiego króla a spotkali biedną bezdomną rodzinę. Maria i Józef oczekiwali całkowitej zmiany w ich życiu a stali się emigrantami uciekającymi przed absolutną władzą Heroda.

Podobnie było za czasów działalności Jezusa. Przeczytana Ewangelia Jana prowadzi nas do świątyni Jerozolimskiej. Krótko przed  ukrzyżowaniem, Jezus przychodzi na doroczne święto namiotów. Święto to  było jednym z 3 najważniejszych świąt pielgrzymkowych judaizmu, było ono zarazem dziękczynieniem za zbiory oraz upamiętnieniem mieszkania ludu na pustyni w szałasach.

Pod koniec trzeciego roku działalności Jezusa jego nauka stała się już znana i była zapewne dyskutowana wśród świętujących a na pewno w gronie uczonych w Piśmie.
Chrystus Pan postanawia przerwać tę dyskusje na Jego temat i postanowił publicznie przemówić podczas tego święta. Czytamy, że:
Wtedy Jezus głośno wołał w świątyni, ucząc i mówiąc: I znacie mnie, i wiecie, skąd jestem, a przecież sam od siebie nie przyszedłem gdyż godzien wiary jest Ten, który mnie posłał, a którego wy nie znacie. Ja go znam, bo od niego jestem i On mnie posłał.

Jezus chciał powiedzieć swoim słuchaczom, że oni znają jego historię życia i to, że pochodzi z Galilei, znają także jego rodziców, ale to nie jest istotne, ani najważniejsze.
Czasem spotykamy kogoś znajomego, którego znamy tylko z widzenia czy słyszenia, ale to wcale nie znaczy, że go poznaliśmy. Podobnie jest z Jezusem, który przyszedł na ten świat dla naszego zbawienia.

Wielu ludzi dziś na świecie, ale także w naszych szeregach akceptuje ziemskiego Chrystusa, jako nauczyciela, dobrego człowieka, nawet jako cudotwórcę, ale odmawia mu Jego boskiego pochodzenia i posłannictwa. Podobnie czynili Żydzi. Nie akceptowali go jako Mesjasza, czyli Zbawiciela, ponieważ nie odpowiadał ich kryteriom i wyobrażeniom.
Tym wszystkim Jezus stawia poważny zarzut:
Wy nie znacie Boga. Ja go znam a którego wy nie znacie!

Siostry i Bracia!
Nie wystarczy znać i zachowywać tradycje świąteczne i akceptować ziemskie pochodzenie Chrystusa. Całe to wydarzenie świętej nocy traktujemy jako element dekoracyjny, jako dodatek do naszego świętowania.

Czytając ten fragment Ewangelii odniosłem wrażenie, że naród Żydowski ma wiele wspólnego z naszym polskim pojmowaniem tradycji i naszą mentalnością.
Dla Żydów i Polaków tradycja jest święta. Pobożność naszych narodów często polega na celebrowaniu zwyczajów. Wiara zaś na obronie niby to wartości i manifestowaniu przynależności do danej religii i patriotyzmu.

Nasza wiara jest często tylko widoczna w postaci symbolów na ścianach szkół, instytucji państwowych np. w sejmie i we wstępie do konstytucji oraz podczas uroczystości państwowo-kościelnych. Ileż to ślubowań składamy bez pokrycia? Czy dzięki takiemu pojmowaniu chrześcijaństwa jest u nas mniej pijanych kierowców, mniej przemocy w domach, bezdomnych dzieci, albo korupcji?
Takich pytań moglibyśmy wiele postawić naszemu społeczeństwu, ale obawiam się, że dla wielu z nas wiara bywa tylko dekoracją zakrywającą nasze osobiste problemy i grzechy. Musimy przyznać w skrusze i w naszym sumieniu, że jesteśmy też ludem chodzącym w ciemności.

Drodzy słuchacze!
Ewangelista Jan napisał: Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
A może nasz Gość nadal stoi przed drzwiami naszych serc? Myślę, że także dziś nasz Zbawiciel się smuci i przeżywa każdą naszą odmowę otwarcia się na jego poselstwo miłości.

Chrystus Pan postawił swojemu ludowi bardzo ciężkie oskarżenie „Wy nie znacie Boga”. Skąd ten zarzut? Wynika to z tego, że lud ten mimo licznych proroctw zapowiadających narodzenie Mesjasza, w swej głupocie i ślepocie duchowej w osobie Jezusa widział tylko owego Jezusa z Nazaretu syna Marii i Józefa, zamiast widzieć w Nim swego Zbawiciela.

Przez to, co powiedziałem, nie chcę nikogo sądzić, ale muszę zapytać:, co powiedziałby o nas, o naszym świecie, w którym żyjemy?
Czy do nas i do naszego świata nie musi Jezus wołać podniesionym głosem: Wy nie znacie Boga?

Pytanie Jezusa zmusza nas do weryfikacji naszej wiary i naszego stosunku do Niego. Właśnie dziś w ten szczególny wieczór, w który już może 10, 20 a może po 60 raz przeżywasz Boże Narodzenie czy nie  powinniśmy się zastanowić, Kim dla każdego z nas jest ten Jezus? Czy  poznaliśmy, kto, kto Go posłał do nas? Czy to dziecię zmieniło ciebie i twoje życie?

Pan nasz chce nam dziś na nowo uświadomić, że cała ta oprawa świąteczna jest sprawą drugorzędną.
Najważniejsze jest to, aby On mógł wejść do Twojego serca i zamieszkać z tobą na zawsze. To skromne dziecię w żłobku staje się później barankiem Bożym, który zostaje za nas wszystkich ofiarowany abyśmy przez Niego zostali zbawieni. To „… tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Ew. J. 3,16).

Tak przez Chrystusa Bóg się do nas przybliżył i woła nas do upamiętania i do spojrzenia w siebie. Sam Bóg dał nam cudowny wspaniały prezent, który należy przyjąć, rozpakować, oglądnąć i przyjąć. Ew. Jan powiada: „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego”.

Drogi słuchaczu może powiesz jak mogę poznać czy znam Boga, czy stałem się dzieckiem Bożym?
Ap. Jan w swoim liście podaje nam prosty test na podstawie którego możemy to sprawdzić: „Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością”.

To miłość jest tym papierkiem lakmusowym, znakiem rozpoznawczym.
Bóg jest miłością i tę miłość objawił, pokazał w tym bezbronnym dziecku, w którym możemy poznać Boga i Jego miłość. Czy miłujemy to Dziecię dla nas narodzone? Ten, który nas pierwej umiłował oczekuje od nas wzajemności.

„Zawsze, ilekroć się uśmiechasz do swojego brata i wyciągasz do niego rękę,
zawsze wtedy jest Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć milkniesz, by innych wysłuchać, zawsze, kiedy dajesz drobinę nadziei złamanym. Zawsze, ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez Ciebie – zawsze wtedy jest Boże Narodzenie”
.
To są słowa Matki Teresy, s. zakonnej, która cała życie poświeciła pomagając trędowatym w Indiach.

Życzę wszystkim, aby ta prawdziwa światłość świata, Bóg – Jezus Chrystus zajaśniał w naszych sercach. Przyjmijmy tego Zbawiciela z miłością na nowo do naszego życia, rodziny, domu, bo tylko On może nas i cały Naród odrodzić i odmienić duchowo.

W ten świąteczny czas Bożego Narodzenia i na każdy dzień życzę Wam, aby prawdziwa światłość świata – Chrystus Pan opromieniał i błogosławił każdego z Was nieprzemijającą światłością życia wiecznego.

Amen.

Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Jana Szarka podczas nabożeństwa wigilijnego 2006r.