Kazanie nabożeństwa tygodniowego 20 lipca 2007r.

Tekst kazalny: Ewangelia Jana 19, 31-37:
Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby więc ciała nie pozostawały przez sabat na krzyżu, albowiem dzień tego sabatu był uroczysty, Żydzi prosili Piłata, aby im połamano golenie i zdjęto je.
Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu i drugiemu, którzy z nim byli ukrzyżowani;
A gdy podeszli do Jezusa i ujrzeli, że już umarł, nie połamali goleni jego;
Lecz jeden z żołnierzy włócznią przebił bok jego i zaraz wyszła krew i woda.
A ten, który to widział, dał o tym świadectwo, a jego świadectwo jest prawdziwe; i on wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli.
To bowiem stało się, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana.
A na innym miejscu mówi Pismo: Zobaczą, kogo przebodli.

Umiłowani w Panu siostry i bracia. W ten dzisiejszy wieczór chcemy wspólnie pochylić się nad słowami z ewangelii Jana, gdzie w 19 rozdziale znajduje się perykopa opisująca pogrzeb Jezusa.

Tekst, który  rozważamy oparty jest na historii wielkopiątkowej męki Pana Jezusa. Zarówno teraz, dzisiaj jak i w naszej historii z ewangelii, jest piątkowe popołudnie. Dlatego dobrze możemy się wczuć w klimat tego wielkiego dnia.

Przenieśmy się myślami na górę Golgotę, zwaną Trupią Czaszką. Na niej to ukrzyżowany został Jezus. Jak podaje przekaz ewangelii, od godziny szóstej do dziewiątej cała ziemia spowita była w ciemnościach.

Trwała największa żałoba świata.

Boży, jednorodzony syn wisi umęczony na krzyżu, skronie spływają mu krwią, ubiczowane plecy opierają się na belce krzyża, zmęczone ręce nie mają siły już opierać się na podnóżku, który tylko przedłuża cierpienie i dolewa goryczy do całej męki.

Wreszcie ręce mdleją, ramiona zaciskają coraz mocniej szyję. To ciągłe opuszczanie i dramatyczne próby podnoszenia sprawiają, że oddech staje się nieregularny. Prowadzi to do arytmii serca Jezusa.

Ostatni raz Jezus podnosi się by wyrzec „Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego” i powiedziawszy to skonał.

Słońce było wtedy zaćmione, a zasłona w świątyni rozdarła się na pół. Jezus skonał na krzyżu, w świecie pogrążonym w ciemnościach, kiedy siły złego szalały na ziemi i świętowały swoje zwycięstwo. Bezwładnie wiszące ciało zamknęło dopływ powietrza – Jezus umiera dusząc się, a jego zmęczone serce pęka. Nastało najsmutniejsze piątkowe popołudnie.

Pod  krzyżem stały kobiety i opłakiwały go, matka jego, i siostra matki Maria żona Kleofasa i Maria Magdalena. Płakali także i jego uczniowie, rozproszeni, pełni strachu o swoje życie. Wypełniło się więc proroctwo Zachariasza „Uderz pasterza a rozproszą się owce”. Także inne proroctwo właśnie Zachariasza mówi o tym dniu, że „będą go opłakiwać, jak opłakuje się jedynaka, i będą gorzko biadać nad nim, jak gorzko biadają nad pierworodnym”. Te słowa świadczą nam znakomicie, że Boży plan był już nieco odsłonięty dla proroków, którzy to przepowiedzieli szczegóły męki Pańskiej.

I to właśnie na tych szczegółach chcemy się dzisiaj oprzeć, rozważając słowa z 19 rozdziału ewangelii Jana.

Jest tam opisany czas, w którym to Jezus miał byś zdjęty z krzyża. „A ponieważ zbliżał się sabat, żydowskie święto, nie chcieli oni aby przez ten czas skazańcy wisieli na krzyżach. Prosili więc Piłata, aby połamane zostały ich golenie.” Miało to na celu jak to ujmę – skrócenia czasu śmierci, człowiek ukrzyżowany z połamanymi goleniami nie mógł się dłużej bronić podciągając się do góry więc szybko się dusił i śmierć przychodziła nagle. Jak podaje ewangelia, obu skazańcom, zarówno temu po prawicy jak i po lewicy Chrystusa połamano golenie. Była to czynność, którą żołnierze Rzymscy wykonywali sprawnie jakimś ciężkim przedmiotem. Dlatego tak niezwykłe jest to, że Jezusowi nie połamano goleni. Jest to dlatego tak ważne, gdyż mówią o tym przepowiednie i to  już w księgach Mojżeszowych.

Wszyscy wiemy, że Jezusa nazywa się Barankiem Bożym, jak śpiewamy, który gładzi grzechy świata. Dlatego opis prawa Mojżeszowego dotyczący uczty paschalnej i przygotowania baranka ma tu wymiar niezwykle donośny. Zarówno w drugiej jak i w czwartej księdze Mojżeszowej opis obrzędu zawiera szczegółowe instrukcje tego aby kości baranka nie zostały połamane. Bóg zawierając z Mojżeszem przymierze już wtedy wiedział jak potoczą się losy zbawczego dzieła Jezusa.

Ten opis baranka paschalnego jest bardzo ważnym elementem tradycji żydowskiej, ale przede wszystkim dla nas chrześcijan ma on  wymiar najbardziej doniosłej przepowiedni mesjańskiej. Dlatego w ewangelii jest to tak bardzo podkreślone i uwypuklone. Opis ten mówi o człowieku, który widział to zajście, a którego świadectwo jest prawdziwe.

Żołnierze Rzymscy podeszli do Chrystusa tak  jak do innych skazańców aby połamać mu golenie. Zauważyli jednak, że już zmarł dlatego zaniechali tej czynności. Tu można było by wziąć pod  uwagę pewne teorie, które mówią że Jezus wcale nie umarł, a jedynie pod  wpływem nauk które miał podobno przyjąć na wschodzie, dzięki medytacji zapadł w śpiączkę a dnia trzeciego się obudził.

Są to oczywiście, moi drodzy fałszywe teorie, które wprowadzają jedynie niepotrzebny zamęt i sieją niepewność w Jezusowe zmartwychwstanie, które jest fundamentem naszej wiary. Jezus Chrystus umarł prawdziwie na krzyżu, świadczy o tym świadectwo świadków i prawo rzymskie. To prawo głosi nam, że trzeba się upewnić czy skazany zmarł. W tym celu, jak mówi ewangelia żołnierz rzymski wziął włócznię i przebił bok Jezusa. To był pewny, wyuczony ruch, gdzie włócznia przebiła bok i dosięgła aż serca, a z boku wypłynęła krew i woda.

Nie ma tu mowy, aby ktoś przeżył taki cios. Był on bowiem tylko sprawdzeniem i upewnieniem się czy skazany na pewno umarł. Rzymianie wykonywali to z perfekcją i zawodowa wprawą. Ma to wymiar nie tylko kluczowy dla sprawy, że Jezus na pewno umarł ale i dlatego, że proroctwa przepowiedziały taki finał.

Prorok Zachariasz napisał bowiem „Lecz na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalemu wyleję ducha łaski i błagania. Wtedy spojrzą na mnie, na tego, którego przebodli, i będą go opłakiwać, jak opłakuje się jedynaka, i będą gorzko biadać nad nim, jak gorzko biadają nad pierworodnym”.

Tak moi drodzy, Boży plan był już dawno zapisany na kartach Starego Testamentu. My mamy Biblię, aby móc bez przeszkód porównać to co Bóg mówił do swojego narodu przez wieki. Mamy Nowy Testament, aby móc konfrontować go ze Starym i utwierdzać się w tym, że ten którego  przebodli i któremu nie połamali goleni jest mesjaszem, synem Boga. Możemy mieć pewność, że nie ma, i nie będzie drugiego takiego człowieka w którym wypełniło by się tyle proroctw.

Drodzy umiłowani w Panu. Ta historia mówi nam i przeświadcza nas o tym, że Jezus zmarł śmiercią męczeńską na krzyżu. Że zmarł jako okup za grzechy wielu stając się w ten sposób barankiem ofiarnym. To właśnie wielki piątek ma u luteran najgłębszy wymiar. To wydarzenie wielkopiątkowe zmieniło cały świat i choć początkowo tak się nie zdawało, dało światło i życie w świecie pełnym beznadziei. Śmierć Jezusa jest tym jedynym i jednorazowym aktem, który Bóg wykonał aby każdy kto w to wierzy mógł żyć wiecznie. Ta  historia zachwyca już 2000 lat, ale czy w twoim sercu jest miejsce, aby przyjąć tego, który za ciebie cierpiał? To on znając już wtedy ciebie po imieniu przyjął na siebie ten ciężar, przechylił ten kielich goryczy, który należał się tobie. Uczynił to wszystko abyś wiedziała droga siostro i abyś wiedział drogi bracie, że w tym ziemskim padole nie jesteś sam. Że Jezus zmarł za ciebie, więc ty już nie musisz obawiać się śmierci, że to on utorował ci drogę i teraz przez życie prowadzi cię za rękę jak ten dobry pasterz, który dba o swoje owce. Prowadzi cię przez twoje niepowodzenia, żale, smutki, rozpacze, gdyż on zna ciebie i wie co czujesz, bo sam przeżył wszystko to co w życiu najgorsze – upokorzenie, opuszczenie, ból, smutek, żal.

Dlatego teraz stoi u drzwi twego serca w lśniącej szacie ale i z śladami męki na dłoniach i puka… Czy mu otworzysz, czy uwierzysz mu, kiedy mówi do ciebie „nie  bój się tylko wierz”?

Życie z Jezusem nie jest wcale obietnicą samych zwycięstw i sukcesów, ale na pewno jest obietnicą, że nie będzie się samemu ze swoimi troskami, że w chwilach złych Duch Boży będzie w niewysłowionych westchnieniach błagał za nas u Boga, a Jezus, dobry pasterz, nie opuści nas ani na krok.

Na zakończenie opowiem pewną historię.

Był sobie pewien człowiek, który idąc przez piasek zawsze widział za sobą dwie pary śladów. Były to ślady jego, i Boga który mu towarzyszył. Pewnego razu temu człowiekowi przydarzyło się straszne nieszczęście. Było mu niezwykle trudno w życiu. Idąc wtedy piaskiem widział tylko  jedną parę śladów. Zawołał więc z żalem do Boga – Boże mój dlaczego teraz kiedy jest mi tak ciężko ty nie jesteś ze mną i widzę tylko jedną parę śladów? Na to Bóg odpowiedział: moje drogie dziecko, te ślady nie są twoje. Widać tylko jedne bo to ja niosłem cię na moich rękach.

Amen.

mgr teol. Michał Legierski
Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa 20 lipca 2007r.