Wycieczka rady parafialnej i wolontariuszy

Okres świąteczno-noworoczny to – nie tylko w naszej starobielskiej parafii – okazja do częstszych spotkań i podsumowań mijających miesięcy. Oprócz „gwiazdek” różnych grup działających w parafii pielęgnujemy także zwyczaj spotkań w gronie osób szczególnie zaangażowanych w życie zboru: pracowników, radnych, chórzystów i wolontariuszy.

W ramach podziękowania za współpracę w minionym roku nasi duszpasterze zorganizowali 13 stycznia 2019 roku wycieczkę do Gliwic. Wzięliśmy tam udział w niedzielnym nabożeństwie, na którym przywitał nas proboszcz ks. Andrzej Wójcik. Większość z nas odwiedziła gliwicką parafię po raz pierwszy i, jak wynikło z dalszych rozmów, wizyta okazała się bardzo inspirująca. Po nabożeństwie zostaliśmy zaproszeni na spotkanie przy kawie i cieście, na którym mieliśmy także okazję porozmawiać z gliwickimi parafianami.

Kolejnym punktem programu było zwiedzanie Domu Pamięci Żydów Górnośląskich mieszczącego się w dawnym żydowskim domu przedpogrzebowym. Świetnie przygotowana interaktywna wystawa prezentująca losy Żydów na tamtym terenie od średniowiecza do czasów współczesnych wywarła na nas ogromne wrażenie. Trudno nie zadumać się nad losami tak licznej społeczności o wspaniałych tradycjach, której przedstawicielami byli wynalazcy, przedsiębiorcy i działacze społeczni, a z której dziś została zaledwie garstka.

Z muzeum udaliśmy się do Palmiarni Miejskiej w Gliwicach, która mieści się w parku im. Chopina, aby na kilka godzin przenieść się w klimat zgoła odmienny od panującej za oknami zimy i pooddychać świeżym powietrzem – z dala od wszechobecnego smogu. Ze względu na wymogi organizacyjne zwiedzaliśmy tę oazę zieleni w dwóch grupach. Przewodniczki testowały naszą wiedzę botaniczną, wprowadzając nas nierzadko w zakłopotanie – okazało się m.in., że bananowce nie są drzewami, tylko trawami! Okazało się też, że starobielska palma jest sporym okazem, ale trochę jej jeszcze brakuje do stuletnich gigantów. Oprócz egzotycznych roślin w palmiarni, w terrariach rezydowały rozmaite gady, a w wielkich akwariach pływały niespotykanych rozmiarów ryby słodkowodne, w tym kilka gatunków regularnie dokarmianych piranii. Przypomniało nam to o czekającym na nas obiedzie, który był ostatnim punktem wycieczki.

Anna Fober-Cieślar