4 Niedziela Adwentu

Tekst kazalny: Mt 1:
A z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak: Gdy matka jego, Maria, została poślubiona Józefowi, okazało się, że, zanim się zeszli, była brzemienna z Ducha Świętego.
A Józef, mąż jej, będąc prawym i nie chcąc jej zniesławić, miał zamiar potajemnie ją opuścić.
I gdy nad tym rozmyślał, oto ukazał mu się we śnie anioł Pański i rzekł: Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego.
A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego.
A to wszystko się stało, aby się spełniło słowo Pańskie, wypowiedziane przez proroka:
Oto panna pocznie i porodzi syna, i nadadzą mu imię Immanuel, co się wykłada: Bóg z nami.
A gdy Józef obudził się ze snu, uczynił tak, jak mu rozkazał anioł Pański i przyjął żonę swoją.
Ale nie obcował z nią, dopóki nie powiła syna, i nadał mu imię Jezus.

Muszę czy chcę?

Czekanie na Boże Narodzenie tak jak czekanie na każde rozwiązanie może być czasem radosnym i czasem odpoczynku – modlitwy i medytacji. Samo przygotowanie do Bożego Narodzenia jest tak samo ważne jak Świąt świętowanie. Ta myśl wywodzi się z filozofii podróżowania i pielgrzymowania. Każdy wielki krok jak i mały kroczek w kierunku celu mają podobne znaczenie jak i sam cel. Nie da się cieszyć celem bez podjęcia trudu przygotowań wyprawy i przeżycia wszystkich jej etapów. Zatem czas urlopu czy przerwy w codzienności powinniśmy liczyć już od zatrzaśnięcia za sobą drzwi domu. Do celu nie musimy się za bardzo śpieszyć. Najważniejsze że udało się nam rozpocząć czekanie, podróżowanie, pielgrzymowanie. Niestety większość z nas przed każdą podróżą przeżywa stres i napięcia i dopiero po paru dniach daję się unieść łagodnej fali zdarzeń dalekiej drogi. Podobnie przyjście Pana zaczyna się od czekania na nie począwszy od pierwszego proroctwa, pierwszej obietnicy, pierwszego adwentu a nie dopiero od „pierwszej gwiazdki” już w wigilijny wieczór.

Nasze oczekiwanie Świąt już blisko celu. Jutro Wigilia. Porządki. Zakupy. Spowiadanie się. Przygotowania. Dekoracje ciągle jeszcze rozpędzone. To wszystko ucichnie dopiero za około 30 godz. Wtedy już niczego więcej nie dokupimy, nie udekorujemy, nie dorzucimy. Jednocześnie też pojawią się myśli, czy może w przyszłym roku nie obchodzić Świąt inaczej. Bez karpia. Bez  choinki. Ale za to egzotycznie i w ciepłych krajach. To marzenie ucieczki wielu, którzy szukają jakiejś prostej formuły Świąt bez tyranii tradycji. To uproszczenie i obniżenie kosztów świętowania można uzyskać także pozostając w domu w Polsce. Na przykład zdając sobie sprawę z tego, że czas świąteczny zaczął się już 2 grudnia wraz z adwentem. Mieliśmy mieć inny adwent, mieliśmy się zatrzymać w biegu, mieliśmy żyć bardziej ascetycznie, mniej wigilijek, adwentówek, gwiazdek, a więcej ciszy i pokoju. Mieliśmy szukać trochę tego, czego szuka matka czekająca na rozwiązanie ciąży: pokoju, bezpieczeństwa, ciszy, piękna, dobroci. Dobrze, jeśli niektóre nasze nabożeństwa, modlitwy, spacery – szły w tym kierunku. Melodie i pieśni, obrazy i krajobrazy, modlitwy i medytacje adwentowe były naszym małym zatrzymaniem się przed wielkimi tematami życia i wieczności. Razem z naszymi współtowarzyszami drogi: rodzinami, sąsiadami, młodymi, starymi, zdrowymi i chorymi. Razem dokądś pędzimy i chcemy na chwilę się zatrzymać i porozmawiać o tym. Na przykład o tym, co będzie dalej.

W takiej wręcz kryzysowej sytuacji zatrzymania się na rozmyślanie zastajemy w dzisiejszej Ewangelii Józefa. Józef musi przemyśleć, co ma robić. Jego narzeczona jest w ciąży, ale on nie jest ojcem dziecka. Jak postąpić etycznie w takiej sytuacji? Czego chce tradycja? Co mówi sumienie? Co mówi Maria? Jak Józef z nią rozmawia? Nie był taki znów stary jak głosi legenda. Nasz bohater tego życiowego kryzysu nie może spać. Rozmyśla i pewnie też się modli. Ma zamiar potajemnie zniknąć z życia Marii. Trudno ocenić taki pomysł w tamtej  sytuacji kulturowej. Dziś także nie byłoby łatwo. Dobrze jednak, że Bóg daje nam dzień i noc. Daje czas, aby się zastanowić. Wiele spraw trudnych do rozwiązania dziś, staje się łatwiejszymi już jutro, za tydzień czy za miesiąc. Z czasem najtrudniejsze kryzysy i konflikty potrafią się ułożyć. W nocy Bóg głosem Anioła podpowiada Józefowi odważne rozwiązanie. Zostań przy Marii, bo oto spełnia się wielkie proroctwo narodzenia się Immanuela, co się wykłada Bóg z nami.

I my w chwilach kryzysu i przymusowego zatrzymania się w pędzie życia otrzymujemy z serca Boga wiele wskazówek i podpowiedzi. Po  to się modlimy. Po to zatrzymujemy się także świątecznie w naszej codzienności – żeby usłyszeć Boży głos. Bóg nie zmusił Józefa do poślubienia Marii, ale powiedział, że Józef może tak zrobić. On może przy Niej pozostać, a będzie świadkiem cudu spełnienia się największych obietnic Bożych, któremu nada imię – Jezus.

Także Ty i ja wiele możemy w tej chwili świątecznego wyhamowania. Możemy narzekać, że znów z czymś nie zdążyliśmy, że ktoś coś zepsuł w naszych przygotowaniach, przepisach i rytuałach. Ale możemy też próbować przez Święta duchowo wypocząć. Odetchnąć wiecznością. Bo jeśli Immanuel czyli Bóg jest z nami, to z nami jest także jego wieczność, pokój i potęga. Wszystko inne to tylko małe chmurki na trasie naszej pielgrzymki tam, skąd przyszedł Jezus. Czekamy zatem w pełni pokoju na to wszystko, co jeszcze przygotował dla nas Zbawiciel.

Amen

Ks. dr Piotr Szarek
Kazanie wygłoszone 23 grudnia 2012 w Kamienicy i Starym Bielsku