Tekst kazalny: Mat 1:
A Józef, mąż jej, będąc prawym i nie chcąc jej zniesławić, miał zamiar potajemnie ją opuścić. I gdy nad tym rozmyślał, oto ukazał mu się we śnie anioł Pański…
W adwentowej symbolice czterech świec: Narodzenia, Proroctwa, Jana Chrzciciela i Marii Panny – w ostatnią niedzielę Adwentu patrzymy uważniej na Matkę Pana Jezusa. Ewangelia opowiada o napięciu i nieporozumieniu, jakie powstało pomiędzy Józefem a Marią. Planowali przecież wspólne życie i ufali sobie. Tymczasem nieprzewidywalne i niezrozumiałe wydarzenia sprawiają, że Maria oczekuje dziecka. Józef nie może się z tym pogodzić. Postanawia ją opuścić i to potajemnie. W ten sposób chce uratować swoją godność. A co dalej z Marią i Dzieciątkiem?
Ciekawa historia i to tuż przed świętami. I może
bardzo nam potrzebna, żebyśmy poczuli trochę więcej tej tajemnicy
Wcielenia Syna Bożego. Jezus nie rodzi się w idealnym ludzkim
środowisku.
Widoczna w ludowym przeżywaniu świąt idylla Św. Rodziny
odpowiada naszym potrzebom i wyobrażeniom, ale Ewangelia daje raczej
świadectwo tego, że Zbawiciel przychodzi na świat pełen problemów,
konfliktów i trudnych sytuacji. Nocne rozmyślania Józefa to znak
wszystkich naszych ludzkich rozterek, zranień, niepewności losu, braku
zaufania, rodzinnych i społecznych niesprawiedliwości oraz
samousprawiedliwiania się.
Później to narodzone Niemowlę, które jednak otrzymało Opiekuna w osobie Józefa, zostaje położone w żłobie i staje się jeszcze silniejszym znakiem tych samych ludzkich, strasznych wymiarów istnienia wpośród biedy, polityki, i uciążliwych zarządzeń władzy nie tylko Augusta i Kwiryniusza czy króla Heroda. To wszystko jest w Ewangelii bardzo uniwersalne i nadal prawdziwe. Bóg uczestniczy w naszym realnym życiu.
Adwent jest w Kościele i sercach radosnym okresem oczekiwania przyjścia Pana, ale nie zawsze, nie wszędzie i nie u każdego i nie bez zastanowienia. Dobrze że tak jest. Dobrze, że mamy wątpliwości, bo obrastające w obrzędowość i towary Święta budzą coraz częściej sprzeciw, strach i protest wielu szukających Boga dzieci Adama i Ewy.
Szukamy zatem „innego adwentu” i „innych Świąt”. Drążymy ten czas pytaniami: Czego oczekuję od swojej rodziny, od siebie, od Kościoła? W Adwencie 2010, przed Świętami, w zgiełku przygotowań, wigilijek, adwentówek, gwiazdek, bazarów i choinek rodzi się nieufność. Podejrzewamy, że ktoś chce na nas zarobić. Ktoś chce nas wykorzystać. Ktoś chce nas oszukać pozorami, promocjami, a nawet podarunkami i kolędami. Bronimy się i nie chcemy się dać zmanipulować emocjami. Nie wierzymy już nawet w jakość czekolady, z której zrobione są figurki mikołajów…
Na nasze szczęście błyszczący i blichtrowy obraz Św. Rodziny z bożonarodzeniowej szopki nie ma nic wspólnego z prawdą Ewangelii o Marii i Józefie ani z naszą prawdziwą rzeczywistością. Ona jest do malowania w o wiele ciemniejszych ale za to pełniejszych i prawdziwszych barwach. Bo przecież „Światło świeci w ciemności”.
Ani w Adwent ani w Święta nikt nie musi udawać kogoś, kim nie jest. Jezus przychodzi tam, gdzie go potrzebują. Lekarz jest dla chorych i dla tych, co się źle mają. Zbawiciel przychodzi do grzeszników. Chrystus rodzi się wpośród zwyczajnych nas. I wpośród naszej NIE Św. Rodziny, rodziny ludzkiej, chrześcijańskiej i niechrześcijańskiej – chce mieć swoje Królestwo.
Historia Marii i Józefa ma w tym momencie Ewangelii swoje szczęśliwe zakończenie. Anioł ze snu nakazuje Józefowi pozostanie przy Marii. Przyszła Matka i Dzieciątko tego potrzebują. Ale nie wszystkie ludzkie sytuacje mają takie choćby i chwilowe dobre zakończenie. Nawet na czas Świąt. Choroba, śmierć, stres, konflikty nie odpuszczają. Pełny stół, uśmiechnięte twarze i zdrowie na cały rok wcale nie są nam gwarantowane. A Chrystus nigdzie w Ewangelii nawet nie pyta nas, czy jesteśmy szczęśliwi. Mówi raczej: Oto Jestem z wami.
Wieczny Bóg – w ciele i w świecie człowieka. Logos, co stał się ciałem. Zrządzeniem Bożej Opatrzności wydarzyło się to właśnie tam, gdzie nikt tego nie oczekiwał i prawie nikt się tego nie spodziewał – w naszym grzesznym świecie. A wg Ewangelii Mateusza tylko Józef, oprócz Boga i Aniołów, wiedział, że Maria będzie Matką Pana. Może więc ta czwarta adwentowa świeca powinna być nie tylko świecą Marii Panny ale także Józefa.
Amen.
ks. dr Piotr Szarek