Tekst kazalny: Mt 18, 21-22:
Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy?
Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci: do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy.
Myślę, że każdy z nas potrafi sobie przypomnieć ludzi, którzy stanęli
nam na odcisk. A wielu z nas tutaj obecnych przynajmniej raz
powiedziała: nigdy mu/jej nie wybaczę. Czegoś takiego po prostu
nie można zapomnieć, nie można nad tym przejść do porządku dziennego.
Nienawidzę go! Jak mógł mi to zrobić! Dlaczego musiał stanąć na mojej
drodze! Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z tego co zrobił? Nie chcę go
więcej widzieć! Nie chcę go znać! Nigdy mu nie wybaczę!
Słyszeliśmy takie słowa? Wypowiadaliśmy je? Na pewno je znamy.
Skonfliktowani z rodzeństwem, kiedy poszło o sprawy majątkowe. Z rodzicami, kiedy pokłóciliśmy się, bo wtrącali się w nasze życie. Ze znajomymi, bo kiedyś się źle zrozumieliśmy. On i my powiedzieliśmy o jedno słowo za dużo. Ale też nie potrafimy wybaczyć mężowi czy żonie. Za to co zrobił/a, za to co powiedział/a, za to czego nie zrobił/a lub powiedział/a. Nie potrafimy wybaczyć przyjacielowi, bo to co zrobił nas bardzo zabolało i zraniło.
Pamiętamy tę kłótnię, tą gorącą wymianę zdań, kiedy rzucaliśmy w siebie obelgami jak pociskami, wiedząc, że będziemy żałowali tego co właśnie wypowiadamy. A może nawet nie doszło do żadnej wymiany zdań. Po prostu nagle przestaliśmy się do siebie odzywać, i jakoś się ten kontakt urwał. Myślimy: w sumie mogłem coś powiedzieć, ale on też mógł; Czekam, aż on zrobi pierwszy krok. Albo jeszcze gorzej. Udajemy, że nic się nie stało. Czujemy, że ciągle kłuje nas to w środku, i zamiast wygasać, boli coraz bardziej. Rośnie jak wielki mur, który oddala nas od siebie.
Często w tym co mówimy tak bardzo brakuje nas. Potrafimy mówić o tym co nam przeszkadza w tej drugiej osobie. Możemy wytknąć jej bardzo wiele. A nawet jeżeli nie potrafimy tego jej powiedzieć, to dużo o tym myślimy. Trudno jednak wejrzeć w siebie. I nawet niekoniecznie od razu myśleć o tym gdzie w tym wszystkim leżała nasza wina – chociaż warto to przemyśleć – ale spójrzmy co się w nas dzieje. Co my właściwie teraz czujemy, jakie emocje teraz nami kierują. I zamiast w naszej złości wytykać drugiej osobie jej słabości, spróbujmy raczej mówić o tym, co teraz czujemy. Powiedzmy, o naszym zdenerwowaniu, że to nas bardzo rani. Jeżeli zależy nam na relacji z drugą osobą, to nie róbmy jej tego czego sami nie lubimy! Mówmy o tym co czujemy. Tak wiele może zmienić nasza otwarta postawa. Ale oczywiście to niesie za sobą pewne zagrożenia. Kiedy będziemy mówili o naszych emocjach, uczuciach, o tym co jest dla nas ważne, narażamy się na ryzyko jeszcze większego zranienia.
Ok – to wszystko dobrze brzmi, ale pewne rzeczy się już stały. Mogę mu wybaczyć, jednak niech on pierwszy przeprosi. Niech on zrobi pierwszy krok. Nawet jeżeli po mojej stronie też jest jakaś wina, to na pewno on bardziej zawinił. Czy on wie jak bardzo przez niego cierpię?
A nawet jeżeli powiem przepraszam, czy to cokolwiek zmieni?
Myślę, że uczniowie Jezusa mogli zmagać się z podobnymi wątpliwościami? Ile razy dobry Nauczycielu mam wybaczać? 7 razy? Przecież 7 to już jest bardzo dużo. Czy mam aż tyle razy wybaczyć jeżeli on zrobił coś przeciwko mnie? Jezus odpowiedział, że nie 7, ale 77. 77?! Przecież to niewyobrażalnie dużo. Przecież to niemożliwe, niewykonalne! 77 brzmi jak nieskończoność!
Możecie powiedzieć: ale takie myślenie o wybaczaniu jest naiwne, głupie, to dobre dla małych dzieci. W naszych czasach nie da się tak żyć, może kiedyś, ale nie teraz. Mężczyźni by powiedzieli: wybaczanie nie jest męskie, to takie babskie gadanie. Przecież w wybaczaniu nie ma miejsca na mój honor. Nie będę się przed kimś płaszczył. Kobiety mogłyby powiedzieć: nigdy, przenigdy nie wybaczę jej/jemu. A poza tym nie można zbyt często wybaczać, trzeba stawiać jasne granice, jeszcze by ktoś pomyślał, że jestem zbyt uległa, albo naiwna. A dzisiaj kobieta musi być silna i wybaczanie nie jest bardzo dobrym sposobem na pokazaniu komuś gdzie jego miejsce.
Moglibyśmy jednak spojrzeć na to nieco inaczej. Komu służy to, że nie wybaczamy? Czy przez to czujemy się lepiej? Czy to poprawia nam samopoczucie? Czy to daje nam satysfakcję? Nawet jeżeli, to na jak długo. Czy ta nienawiść dodaje nam otuchy? Jestem przekonany, że na tym, iż nie potrafimy komuś wybaczyć, najbardziej cierpimy my sami. Ta złość i nienawiść zżera nas od środka, powoduje ciągłą frustrację i zgorzknienie. A gdybyśmy nasz proces wybaczania, zaczęli od czegoś niezwykle trudnego, ale też skutecznie uleczającego. Od MODLITWY! Nie, nie przejęzyczyłem się. Od modlitwy. Spróbujmy gdy się modlimy, prosić Boga, abyśmy potrafili wybaczyć drugiemu człowiekowi. Prośmy Boga, aby błogosławił mu, aby czynił w Jego życiu to co dobre. Nie wiemy czy to pomoże nam uzdrowić naszą relację z tą osobą, ale z pewnością Bóg przez tę modlitwę będzie zmieniał nas i nasze nastawienie. Nam będzie dawał pokój i siłę do wybaczania. Spróbujmy codziennie modlić się o tych, którzy nas ranią.
Pan Bóg nam wybaczył. Co nam wybaczył? Nasze grzechy, każdy nasz grzech przybijał Jezusa do krzyża. On nam wybaczył, że zabiliśmy Jego Syna. On nam wybaczył, że o Nim tak często zapominamy, że Go tak często lekceważymy, nie traktujemy poważnie, ignorujemy. On nam chce wybaczyć, nasz grzech, naszą słabość, naszą ułomność. On pomimo tego wszystkiego ciągle traktuje nas jako przyjaciół, jako swoje dzieci. A czy może być coś wspanialszego niż gdy ktoś oddaje za nas swoje życie. Bóg tobie wybaczył! Czy jesteś gotowy wybaczyć drugiemu człowiekowi? Przecież w modlitwie Pańskiej, mówimy „I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
Niech Bóg nam w tym pomoże i błogosławi w naszych relacjach z innymi ludźmi. Abyśmy potrafili wybaczyć nie tylko 7, nie tylko 77, ale jeżeli będzie potrzeba to i 777, lub więcej. Bóg nam wybacza tak wiele – i my dzięki Jego łasce wybaczajmy innym.
Amen.
Kazanie wygłoszone przez Łukasza Stachelek 4.11.2012 w Kamienicy i Starym Bielsku