Drugi dzień Świąt Narodzenia Pańskiego

Tekst kazalny: J 8, 12-16:
A Jezus znowu przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota.
Rzekli wtedy do niego faryzeusze: Ty sam o sobie świadczysz; świadectwo twoje nie jest prawdziwe.
Odpowiedział Jezus i rzekł im: Chociaż Ja sam świadczę o sobie, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem, skąd przybyłem i dokąd idę; lecz wy nie wiecie, skąd przychodzę i dokąd idę.
Wy sądzicie według ciała, Ja nikogo nie sądzę.
A jeśli już sądzę, to sąd mój jest prawdziwy, bo nie jestem sam, lecz jestem Ja i Ten, który mnie posłał.

Jezus jest światłością świata.
Kto będzie chodził za Nim, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota.

Czym jest światłość, czym jest ciemność?
Ciemność – pierwsze skojarzenia: niebezpieczeństwo, możliwość upadku, nie widzę przeszkód, strach, chaos, zagrożenie. Gdy idziemy nocą drogą przez las, albo wchodzimy na cmentarz… nawet jeżeli nie wierzymy, że będą nas straszyć duchy, alba ktoś wyskoczy zza drzewa, to jednak jesteśmy niezwykle czujni, gotowi w każdej chwili zerwać się do ucieczki, wrażliwi na każdy szelest liści, czy złamaną gałązkę. To samo miejsce w blasku dnia, może się nam wydawać nawet miłe i przyjazne, jednak w nocy budzi w nas obawy. W ciemności grozi nam wiele niebezpieczeństw, możemy się potknąć, bo nie widzimy zbliżających się przeszkód i zagrożeń. Ciemność nie sprzyja także znalezieniu właściwej drogi, łatwo więc zabłądzić.

A co kojarzy nam się ze światłem? Od razu robi się nam lepiej. Słońce na niebie, powoduje w nas uśmiech, ochotę na wypoczynek. Latem myślimy o plaży, wiosną cieszymy się z ciepła budzącego wszystko do życia. Gdy świeci światło wyraźnie widzimy drogę, łatwiej nam dotrzeć do celu, możemy nią iść bezpieczniej bo z daleka widzimy jej zakręty i przeszkody. Jeżeli grozi nam niebezpieczeństwo, to możemy na nie wcześniej zareagować. Dzięki światłu czujemy się bezpiecznie, pozwala widzieć, działać. Jeżeli idziemy w ciemnościach i zobaczymy światło, to kierujemy się w tą stronę. Ale też światło pozwala ujawniać to co ukryte. Dlatego złodzieje wybierają noc, łatwiej im się ukryć. W świetle dnia wyraźnie widać plamy na ubraniu, widać to co mogła ukryć noc. Za zwrotem „w świetle prawa” możemy powiedzieć, że światło osądza, wyciąga na wierzch to, co mieliśmy do ukrycia.

Brak światła potrafi prowadzić do depresji. Ale bez światła nie bylibyśmy w stanie żyć, przecież samo istnienie życia jest uzależnione od fizycznego światła. I podobnie jest też z naszym życiem duchowym – bez światła nie możemy istnieć. W prologu do Ewangelii Jana czytamy: „W nim było życie, a życie było światłością ludzi” (J 1,4), „prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat” (J 1,9).

Niestety często słuchamy słów Jezusa, ale nie jesteśmy przygotowani na konsekwencje jakie ze sobą niosą. Człowiek, który idzie za Jezusem nie musi bać się tego, co jest związane z ciemnością, czyli błądzenia, niebezpieczeństw. Życie takiego człowieka jest pełne barw, bo przecież tylko światło tworzy kolory. Taka osoba żyje w pokoju, radości, żyje prawdziwym życiem, a nie marnym jego substytutem.

Jednak pomimo, iż wydaje się to bardzo atrakcyjne, wcale nie ma tłumu zwolenników. Dlaczego? Ponieważ człowiek kroczący w świetle Chrystusa musi zrezygnować z własnego egoizmu i chodzenia własnymi ścieżkami, które prowadzą ku ciemności. Wielu ludzi woli żyć w ciemności, ponieważ boją się światła, aby nie wyszły na wierzch ich plamy. Przecież Jezusa jako „światłość świata” ujawnił by to co w ich życiu dobre, ale i to co złe. Wielu ludzi to przeraża, chociaż dzięki światłu widzimy jacy jesteśmy naprawdę, nie musimy się oszukiwać i żyć w fałszu.

Jezus jest światłością. Jaki ma to wpływ dla mojego, dla twojego życia? Po pierwsze On powinien kształtować nasze poglądy, a nie świat czy inni ludzie. Jednak czy tak rzeczywiście jest. Czy potrafimy przeciwstawić się własnemu ja? Chcemy postępować zgodnie z Jego wolą czy przeciwnie, wolimy powiedzieć, skoro taki jestem to szkoda czasu i sił na walkę z samym sobą? Czy daje nam nadzieję to, że Jezus jest naszym światłem, czy może raczej wolimy być przygnieceni codziennymi zmartwieniami i troskami?

Jezus jest światłością świata, jest zupełnie inny niż my, jednak możemy czytać w Ew Mateusza 5,14 jak Jezus mówi o nas „wy  jesteście światłością świata”. To znaczy, że z tego, iż uznajemy Jezusa za Światłość, jest On naszym celem, idziemy drogą którą nam pokazuje, to my powinniśmy na tym świecie ogarniętym ciemnością, pokazywać cel, drogę. Tak aby inni dzięki temu światłu, które dostaliśmy, mogli odkryć prawdziwe Światło – Jezusa Chrystusa.

Jezus jest prawdziwym Światłem, On daje zbawienie, w Nim mamy życie wieczne. Jednak jak wygląda nasz stosunek do Niego? Nadal kroczymy w ciemności, po  omacku, szukając właściwej drogi, czy może już kroczymy w Jego blasku, sami promieniejąc? Czy dla innych jesteśmy jak mgła, rozpraszająca światło i prowadząca ludzi na bezdroża, czy może jesteśmy jak miasto położone na górze, wskazując innym drogę do Jezusa?

Chciejmy skupić nasz wzrok na prawdziwym Świetle świata, na Jezusie, który pokazuje nam drogę do wieczności, kroczmy tą drogą i wskazujmy innym ludziom jak na nią wejść.

Amen.

Łukasz Stachelek