Kazanie na Boże Narodzenie

Tekst kazalny: 1 Jana 3,1-6:
Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy. Dlatego świat nas nie zna, że jego nie poznał.
Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim, jakim jest.
I każdy, kto tę nadzieję w nim pokłada, oczyszcza się, tak jak On jest czysty.
Każdy, kto popełnia grzech, i zakon przestępuje, a grzech jest przestępstwem zakonu.
A wiecie, że On się objawił, aby zgładzić grzechy, a grzechu w nim nie ma.
Każdy, kto w nim mieszka, nie grzeszy; każdy, kto grzeszy, nie widział go ani go nie poznał.

Z wysokości w ziemskie włości zszedłeś drogi Panie,
gdyż nad nami, grzesznikami miałeś zlitowanie.
Na toś się narodził, byś nas z Ojcem zgodził,
z potępienia do zbawienia nas wwodził.

Tak opisuje w jednej z swych pieśni na Boże Narodzenie cel narodzin Jezusa ks. Jerzy Heczko.
Za nami święta noc, w której zajaśniała Boża miłość, która objawiła się w dzieciątku Jezus. Przed nami święta Bożego Narodzenia, nowy dzień nowa epoka.

Czy ta radosna wieść dotarła do naszych serc i odmieniła nasze życie?
Za narodzinami Jezusa kryje się cała pełnia Bożej miłości do człowieka. Ta Boża bezgraniczna miłość nie tylko objawiła się w Chrystusie, ale uczyniła nas przez narodzonego Zbawiciela Dziećmi Bożymi.
Dlatego też ap. Jan przypomina nam chrześcijanom to wielkie wydarzenie mówiąc: „Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy”.
Słowo: „patrzcie” wzywa nas do uświadomienia sobie tego, co się stało, do szczególnej uwagi i spojrzenia na Boga jako miłosiernego Ojca, który nam nie tylko okazał, ale dał swoją miłość.
Tak jak nowonarodzone dzieci otrzymują swoje imiona i nazwiska tak Bóg daje nam swoje imię i nazwisko. Jan jednoznacznie stwierdza, że jesteśmy Dziećmi Bożymi, jesteśmy chrześcijanami, ponieważ należymy do Chrystusa. Aby ta niezasłużona i cudowna Boża adopcja, usynowienie mogła się dokonać, jest jeden warunek do spełnienia, o którym mówi nam ap. Jan w swej Ewangelii 1,12
„Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego”.
Czy przyjąłeś Jezusa, Czy uwierzyłeś w to poselstwo cichej nocy, czy w tobie narodził się Zbawiciel?
Ten, kto z Boga się narodził może śpiewać:
Jam dzieckiem królewskim
i z królewskich jam pól,
Pan Jezus mym bratem,
mym ojcem – król.

W tym narodzonym w Betlejem dzieciątku Bóg objawił nam swoją łaskę i miłosierdzie, to dzięki Jemu stajemy się Dziećmi Bożymi a Jezus jest naszym starszym bratem.

Jednocześnie ap. Jan przedstawia nam wspaniałą wizję i zarazem obietnicę: „teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim, jakim jest”.
Teraz tu na ziemi jesteśmy dziećmi Bożymi, ale kiedy On przyjdzie będziemy nowymi stworzeniami. Teraz widzimy tę przyszłość jakby przez filtr z ciemnego szkła.
Ap. powiada, że będziemy podobni do Jezusa.

Chrześcijanin, który ma taką nadzieję, ten dokonał właściwego wyboru, ten wybrał Chrystusa.
To jednak wcale nie znaczy, że jego życie będzie lekkie i przyjemne. Ap. mówi nam jednocześnie o naszym wyobcowaniu, „że świat nas nie zna, że jego nie poznał”.
Owo napięcie pomiędzy dziećmi Bożymi a światem prowadzi także do nieporozumień do nienawiści i prześladowania dzieci Bożych przez dzieci tego świata.
Statystyki podają, że w tym roku na świecie zginęło już 160.000 chrześcijan śmiercią męczeńską. To oznacza, że dziennie zabija się 440 Chrześcijan. Tak dzieje się w Tanzanii, Laosie, Arabii Saudyjskiej, Erytrei, Etiopii a najwięcej męczenników za wiarę jest w Korei Północnej.

Z natury człowiek jest stworzeniem Bożym, które odrzuciło boże podobieństwo poprzez swoje nieposłuszeństwo. Boża miłość jest skierowana do całego świata i do wszystkich ludzi, lecz nie wszyscy przyjmują tę  ofertę i nie wierzą jego Słowu.

A może nosisz tylko imię Chrystusa, i zaliczasz się do chrześcijan, ale brak ci stałej społeczności z Nim? Ap. Jan określa taki stan bardzo jasno:„Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły” (Obj. 3.1). Pomiędzy dziećmi Bożymi a światem nie ma społeczności tak jak pomiędzy wodą a ogniem. Ap. powiada: „Każdy, kto w nim mieszka, nie grzeszy; każdy, kto grzeszy, nie widział go ani go nie poznał”.

Pewien misjonarz pracujący w Ameryce zapytał nowo nawróconego Indianina, jak się czuje po nawróceniu, czy odczuwa jakąś zmianę. Zapytany odpowiedział: mam wrażenie, że w moim sercu walczą dwa psy: jeden biały a drugi czarny. Misjonarz zapytał swego rozmówcę, a który zwycięża? Indianin odpowiedział: ten, któremu daję jeść.
Jak jest z nami? Komu dostarczamy pokarm, czy temu staremu Adamowi czy też nowemu człowiekowi?

Idąc za myślami Ap. Jana trzeba nam stwierdzić, że Dzieci Boże muszą się odróżniać od dzieci tego świata.
Jeśli jesteśmy dziećmi Bożymi to powinniśmy żyć jego energią, jego życiem.
Czy możemy sobie wyobrazić takie życie chrześcijanina, który myśli, że żyje Bożą miłością, ale jego otoczenie tego nie widzi? Świat patrząc na jego życie nie widzi żadnej różnicy w jego postępowaniu, żadnych owoców wiary.
Już wtedy byli chrześcijanie, którzy w swoich wypowiedziach pięknie mówili o Bogu, o swoich uczuciach, wierze, i wartościach chrześcijańskich a jednocześnie byli tyranami w swojej rodzinie, żyli na koszt innych i swoim życiem byli zaprzeczeniem miłości Bożej.
Jeden z teologów tak ocenił pierwszych chrześcijan:
„To, że chrześcijaństwo w pierwszym wieku tak szybko się upowszechniło, nie było zasługą nowej nauki, lecz następstwem tego, że chrześcijanie odmiennie żyli i nie postępowali jak reszta społeczeństwa. To przekonywało świat”.
Dziś możemy powiedzieć, że świadectwo życia jest potwierdzeniem naszej przynależności do Chrystusa.
Jeżeli ktoś się deklaruje, że jest chrześcijaninem a jego wiara nie ma żadnych praktycznych konsekwencji dla jego życia to nie jest chrześcijaninem.
Apostoł pragnie nam przypomnieć, że dzieci Boże tak nie postępują. Jeśli jednak taką wyznają filozofię życia to grzeszą.
Z drugiej strony są też chrześcijanie, którzy wpadają w drugą skrajność, bowiem uważają siebie za doskonałych, za ludzi, którzy zawsze mają rację i nie grzeszą. Tacy ludzie wg Jana oszukują siebie samych.

Dlaczego więc grzeszymy? Dlatego, że nie jesteśmy zupełnie złączeni z Jezusem, dlatego że nie czynimy woli Bożej, że tak jak dzieci jesteśmy nieposłuszni i nie chcemy do końca zerwać z naszymi grzechami.
Balon napełniony gazem i ogrzany może się dopiero wtedy wzbić, kiedy zostanie odcięta ostatnia lina, która go trzyma z ziemią.
Na początku naszego tekstu Ap. wzywał do radości z tego faktu, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Natomiast pod koniec tekstu wzywa nas do pokory i czujności oraz samokontroli. Czyni to dlatego, abyśmy nie utracili tego, co Bóg nam dał w swej miłości.
Boże dzieci powinny być świadome swej słabości, a jeśli zbłądzą gotowi do wyznania swych grzechów podobnie jak to uczynił poeta Adam Asnyk, który napisał:
„więc posłuchajmy słodkiego wezwania,
i oto idę z mym sercem schorzałym,
i pewny jestem Twego zmiłowania,
bom wiele błądził, lecz wiele kochałem
i drogi życia przeszedłem cierniste:
Więc Ty mnie teraz nie odepchnij Chryste”
.

Powinniśmy o to się modlić aby być w stałym kontakcie ze swym Panem, bowiem tylko On może zniszczyć dzieła szatańskie, bo on zwyciężył grzech i szatana.

Amen.

Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Jana Szarka
w Starym Bielsku podczas nabożeństwa 25.12.2005r.