Wybrani i umiłowani

Tekst kazalny: Księga Jeremiasza 1,4-10:
Doszło mnie słowo Pana tej treści:
Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem cię, na proroka narodów przeznaczyłem cię.
Wtedy rzekłem: Ach, Wszechmocny Panie! Oto ja nie umiem mówić, bo jestem jeszcze młody.
Na to rzekł do mnie Pan: Nie mów: Jestem jeszcze młody! Bo do kogokolwiek cię poślę, pójdziesz i będziesz mówił wszystko, co ci rozkażę.
Nie bój się ich, bo Ja jestem z tobą, aby cię ratować! – mówi Pan.
Potem Pan wyciągnął rękę i dotknął moich ust. I rzekł do mnie Pan: Oto wkładam moje słowa w twoje usta.
Patrz! Daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, abyś wykorzeniał i wypleniał, niszczył i burzył, odbudowywał i sadził.

W dzisiejszą niedzielę w wyjątkowy sposób Bóg chce nam uzmysłowić, że nic na ziemi nie dzieje się bez Jego woli, że On jest tym, który  decyduje – stwarza i powołuje do życia, obdarza dobrami i sprzyjającymi okolicznościami; to On jest też tym, który czasami zabiera, który  pozwala, aby coś się skończyło, który dopuszcza cierpienie i zgadza się na śmierć. Współczesny świat chciałby Boga wyrzucić poza nawias, zamknąć gdzieś na peryferiach ludzkiego poznania, uczynić z Niego tanią pociechę dla słabych i upadających, bo przecież ponoć ten, kto jest silny Boga nie potrzebuje… Tymczasem Bóg nie pozwala zamknąć się w  jakiejś kiczowatej ikonie i powiesić na ścianie – On jest Bogiem żywym i działającym. Nieprawdą jest, że Bóg raz przed wiekami popchnął świat do istnienia i teraz stoi z boku i biernie się przygląda. On wciąż działa: Powołuje do życia i odbiera życie, buduje i burzy.

Bóg dziś ukazuje się nam jako Ten, który decyduje o ludzkim losie – Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem cię – takie słowa musiały poruszyć serce młodego Jeremiasza. Bóg mnie widział, zanim się urodziłem, zanim mojej serca zaczęło bić, On już mnie poświęcił! Jaka to cudowna informacja! I nie jedyną taką znaleźć możemy w Biblii, bo już psalmista wysławia Boga, mówiąc: Oczy Twoje widziały czyny moje (…) gdy jeszcze żadnego z nich nie było (Ps 139,16), zaś ap. Paweł wyznaje: Upodobało się Bogu, który mnie sobie obrał, zanim się urodziłem i powołał przez  łaskę swoją, żeby objawić mi Syna swego, abym go zwiastował między poganami (Ga 1,15-16). Czy to nie jest cudowny komunikat dla nas? Bóg nas znał zanim powołał nas do życia, nim poznali nas nasi rodzice, zanim zdążyli nas pokochać – On już nas miłował! Jaka to wspaniała wiadomość, że dla Boga żaden człowiek nie jest niechcianym czy  nieplanowanym dzieckiem! Biologiczni rodzice czasami bywają zaskakiwani faktem pojawienia się potomstwa, bywa i tak, że dziecko nie do końca jest pożądane. W bożej rodzinie nie ma takich sytuacji, bo Bóg nigdy nie powołuje do życia tego, kogo nie chce. Zwróćmy uwagę jak wiele kwiatów jest wiosną na drzewach, a tylko niektóre z nich zostają zapylone i  stają się owocami. Podobnie ludzki organizm produkuje tysiące komórek rozrodczych, a jedynie niektóre z nich dają nowe życie. Człowiek nigdy nie rodzi się przez przypadek, ani przez pomyłkę – rodzi się tylko  wtedy, gdy go Bóg do życia powoła. A to, że On nas do życia powołuje oznacza, że każdy z nas jest przez Niego upragniony i umiłowany!

Bóg nas powołał nie tylko do fizycznego istnienia, dając nam ciało i dech życia. On nas powołuje równiej do życia duchowego – do nowego życia w Królestwie Bożym, do zbawienia, które jest niczym innym jako pokojem z Bogiem. Człowiek, który jest tylko pyłkiem i trwa tyle, co mgnienie oka może znaleźć pokój i pojednanie z Tym, który jest Stwórcą i Panem Świata, jak nam to zostaje oznajmione przez proroka Izajasze, który powiada: Tak mówi Pan, który Cię stworzył i ukształtował: Nie bój się, bo Cię wykupiłem, nazwałem Cię Twoim imieniem – moim jesteś! (Iz 43,1).
Bóg wyciąga rękę w kierunku człowieka, wychodzi mu naprzeciw, a nawet sam staje się człowiekiem, aby zbliżyć się do nas, aby nam powiedzieć jak bardzo nas miłuje. W Jezusie Chrystusie każdy z nas jest powołany do zbawienia. Czy to nie jest cudowne?

Bóg nas również powołuje na naszej drodze życiowej do pełnienia rozmaitych zadań. Nie każdy jest prorokiem czy apostołem jak Jeremiasz, albo Paweł, ale każdy ma coś do zrobienia, każdego z nas Bóg do czegoś powołuje. O wielu zawodach powiada się, że aby je wykonywać potrzebne jest powołanie, jakiś specjalny dar, wyjątkowe predyspozycje. Nie każdy potrafi być dobrym lekarzem czy nauczycielem nawet, jeśli posiada wystarczające możliwości intelektualne. Ale, jeśli tak bacznie przyjrzymy się życiu, to przyznać musimy, że każde zadanie, jakiego się człowiek podejmuje – o ile ma być wykonywane dobrze, wymaga powołania – specjalnego daru. Nie bez powodu, więc ks. dr Marcin Luter mówiąc o  powołaniu nawiązał do pracy zawodowej kojarząc ze sobą te dwa określenia – wszak w języku niemieckim słowo „zawód”, czyli „Beruf” wywodzi się tego samego rdzenia, co „Berufung”, czyli „powołanie”. Każdy jest powołany do wykonywania określonego zadania, misji czy pracy. W swoim zawodzie i w życiu osobistym człowiek jest Bożym współpracownikiem, Bożym narzędziem. Bóg więc powołuje człowieka nie tylko, aby był księdzem, misjonarzem czy lekarzem, ale i kierowcą, księgową, murarzem, sprzątaczką, piekarzem, a w końcu, także mężem, żoną, matką i ojcem, siostrą czy bratem.

Bóg nas nie tylko na naszej życiowej drodze powołuje, ale i obdarza talentami i zdolnościami, które są potrzebne, by to nasze powołanie wypełniać. I tu przyznać musimy, że Pan Bóg trochę nierówno te talenty rozdziela – bo jeden człowiek jest bardziej uzdolniony, drugi mniej. Jeden szybko się uczy, drugiemu sprawia to trudność – jeden człowiek jest wybitny, a drugi przeciętny. Jeden otrzymuje 5 talentów, drugi 2, trzeci tylko 1… Z pozoru może nam to wydawać się mocno niesprawiedliwe. I kiedy ta niesprawiedliwość dotyka bezpośrednio nas, gdy czujemy się gorsi, czy mniej obdarowani od innych, fakt ten może wpływać na nas paraliżująco i spowodować, że zachowamy się tak jak ów  sługa, który otrzymał tylko jeden talent – zakopiemy go i nie będziemy robić nic… Tymczasem, nie to jest ważne ile otrzymaliśmy, ale co z tym zrobimy! Wystarczy jedno nasienie, aby posadzić drzewo, które wydać w  swym istnieniu może tysiące owoców! Tak samo wystarczyć może nasz jeden mały talent, aby nasze życie obfitowało w dobre owoce.

Hasło tego tygodnia przypomina nam, że Bóg nas kiedyś rozliczy z tego jak spożytkowaliśmy to, co zostało nam podarowane: Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać (Łk 12,48). Nie martwmy się więc, że być może mało otrzymaliśmy, bo nie to jest ważne ile mamy, ale co z tym robimy.

Bóg chce nas dzisiaj przez swoje Słowo dowartościować, ale zarazem podkreślić, że jest naszym suwerennym Panem i Bogiem. On nas powołuje do życia i do działania, On nas obdarza pokojem i poczuciem bezpieczeństwa, jesteśmy w Jego oczach drodzy i cenni. Ale z drugiej strony jest też Tym, który czasami w sposób zdecydowany wyznacza naszemu życiu kierunek: Do kogokolwiek cię poślę, pójdziesz i będziesz mówił wszystko, co ci rozkażę. Tak zdecydowane słowa usłyszał nie tylko młody Jeremiasz, ale także Jonasz i ap. Paweł, którego los jest doskonałym przykładem ingerencji Boga w życie człowieka. Człowiek czasami zmuszony jest ugiąć się pod  mocną ręką Wszechmocnego, pójść w kierunku, w którym wcale iść nie  zamierzał. Doskonale oddaje to sam Jeremiasz mówiąc: Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić; pochwyciłeś mnie i przemogłeś.

Czasami jest to droga, tak jak w przypadku proroka Jeremiasza czy apostoła Pawła pełna cierpienia i prześladowań, która ich obu zaprowadziła aż do męczeńskiej śmierci. Czasami Bóg kieruje nasze życie tam, gdzie zmuszeni jesteśmy za Jezusem wołać: Ojcze mój, jeśli można, niech mnie ten kielich minie. Pamiętajmy, że nawet na takiej drodze Bóg mówi do nas przez proroka: Nie bój się, bo Ja jestem z tobą, aby cię ratować! Bóg nas nigdy nie zostawia samych, On nas do życia powołał i każdego z nas zna po imieniu, On też obiecuje, że będzie z nami na każdej z naszych życiowych dróg. Ten, który nazwany został mężem boleści doświadczonym w cierpieniu, nasz Pan Jezus Chrystus, przeszedł przez każdą z ludzkich dróg i On potrafi nas zrozumieć. Nie wahajmy się Mu zaufać.

Amen.

Kazanie wygłoszone przez mgr teol. Iwonę Holeksa
w Świętoszówce podczas nabożeństwa 13.08.2006r.